2 Marzec od rana - Akademia, ognisko i rodzina


Kiedy świat budzi się jeszcze do kolejnego przedświtu marca, a powietrze przesycone jest iskrzącą świeżością niedawnej nocy, moje myśli wędrują znowu ku nowym doświadczeniom, które czekają tuż za rogiem. Dziś jest szczególny dzień. Zaczynam przygodę z Akademią Mentoringu – miejscem, gdzie otwartość spotyka się z ambicją, a wiedza przeplata z praktycznym doświadczeniem. To dla mnie pierwszy dzień tutaj, czuję radosny dreszcz niepewności i ciekawości.

O poranku z pełnym entuzjazmem wyruszam więc w tę nową podróż edukacyjną. A jeśli istnieje lekcja, którą życie mi przekazało, to taka, że nigdy nie jest za późno na naukę czy nowe doświadczenia. W Akademii, otoczona przez różnorodność myśli i energii innych kursantów, po raz kolejny przekonuję się, że nieważne jest to, ile mamy lat – rozwój osobisty i zawodowy nie zna granic. Czerpię z tego ile mogę. Jak wielka to radość, korzystać z nauki i jednocześnie poznawać nowych ludzi, ich kulturę i pasje.

Gdy uczucie postępu nakarmiło duszę, a wiedza coraz bardziej zaplata się w mój umysł, wracam do domowego życia. I choć te chwile spędzone na naukowym zafascynowaniu, ciągle jeszcze szumią mi w głowie, zostają prędko zepchnięte na bok przez inne, cieplejsze emocje. Bo co to za dzień bez kawałka życia domowego? Najmłodszy syn dość spontanicznie postanowił uczcić dzień, organizując ognisko – tym razem na kiełbaski. Tradycyjne pieczenie przekąsek na świeżym powietrzu staje się pretekstem do bycia razem. 

Jest coś wyjątkowo kojącego w płomieniach, które poruszają się w rytm leniwego podwieczoru, kiedy dym roznosi zapach spalonego drewna i świeżości nadchodzącej wiosny. A synek, w wersji nowoczesnego gawędziarza, pochwalił się na Snapie zdjęciem rozbłyskującego ogniska, budząc tym samym zainteresowanie i tworząc most między pokoleniami. To właśnie jego sygnał przywraca mnie do rzeczywistości – przyjeżdża najstarszy syn z rodzinką, by wspólnie spędzić ten czas przy żarzących się płomieniach.

Wieczór spędzony na zewnątrz, wsłuchani w pękające od czasu do czasu patyki, to momenty, które są dla mnie esencją życia. Tęsknota za bliskością z najbliższymi zostaje zaspokojona. Wczoraj odwiedzili nas dwaj synowie trzeciego syna, ich energiczny śmiech mieszający się z dźwiękami wiosennego wieczoru. Dzisiejszy dzień zaś ukoronowany został wizytą najstarszego syna ze swoją trójką: uroczą synową, pięcioletnim energicznym wnuczkiem oraz roczną wnuczką, która każdym swoim gestem zdaje się odkrywać nowy, dla siebie nieznany świat.  

Niech te strony staną się hołdem dla tych chwil, wyjątkowych i efemerycznych, jak wszystko co piękne w życiu. Rozdział ten jest przypomnieniem, że szczęście można znaleźć zarówno w próbie poznania siebie poprzez edukację, jak i w prostych radościach, które niesie wspólne spędzanie czasu z rodziną. To połączenie umysłu, ducha i serca, które w magiczny sposób tka nasze życiowe historie i nadaje im koloryt, którego tak pragniemy.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Smaki Kociewia w Zajeździe Gniewko

Natura kobiety rozkwita w ogrodzie.

Wczoraj to już historia, a jutro to tajemnica...