Ten rok minął tak szybko – Roczek życia naszego najmłodszego wnuczka.

 

12 marca to dzień, w którym nasz najmłodszy wnuczek celebruje swój pierwszy roczek życia. Przyznam, to była okazja przepełniona radością, wzruszeniem, ale też moment refleksji nad szybko płynącym czasem. Malec, który dopiero co przyszedł na świat, teraz uśmiechał się do nas szeroko, pełen zapału do odkrywania świata szeroko otwartymi brązowymi oczkami.

W tej wielowarstwowej podróży przez pryzmat czasu, której uczestniczką jestem już od półwiecza, z radością stwierdzam, że to, co w życiu najpiękniejsze, często przychodzi niespodziewanie i zaskakuje swoją szybkością przemijania. Tak właśnie stało się z pierwszym rokiem życia mojego najmłodszego wnuczka, Maksymiliana, który przeleciał jak błyskawica, zostawiając po sobie jedynie słodkie wspomnienia i pragnienie doznań jeszcze nieodkrytych.

Ale to, co wywołało największe emocje, to był tort. Ach, ten tort! Kiedy tylko został wniesiony do pokoju, wszyscy zamilkli z zachwytem. Dzieło cukierniczej sztuki, uformowane z miłością i fantazją. Na puszystym białym kremie, niczym kropki nad „i”, siedziały dwie miniaturowe, cukrowe pochodnie, błyskotliwie iskrząc i przyciągając uwagę naszego jubilata. 

Wnuczek, uśmiechnął się na widok fantastycznego deseru. Na zielonym mchu, który był niczym mały las w miniaturze, turlały się malutkie, brązowawe, sympatyczne jeżyki, a pomiędzy nimi, jakby uskakując przed ich ciekawskimi noskami, zamieszkał mały zajączek.

Zdjęcia tłumnie robiły się w każdym kącie. Dziadkowie, rodzice, ciocie i wujkowie wszyscy chcieli złapać chwilę, zatrzymać wspomnienie. Na zdjęciu, które otrzymałam dzięki technice internetu – owej magicznej sieci, w której przeszłość i przyszłość mogą komunikować się w ułamku sekundy, widać mnie z mężem obok – uśmiechamy się szeroko, a nasze oczy świecą tak jasno jak świece na torcie. W tej uroczystej chwili, trzymając w ramionach naszego wnuczka, poczuliśmy się jak pomosty między przeszłością a przyszłości.

To zdjęcie, jest to sposób na uchwycenie magii jednego momentu. Dla Ciebie, Czytelniku, to zaproszenie do wspólnego celebrowania tych małych, a jednak tak znaczących wydarzeń, które są spoiwem naszych relacji.

 Zanim nadszedł ten dzień, śledziliśmy niezliczone kamienie milowe Maksymiliana – pierwszy uśmiech, pierwsze słowo, pierwsze niepewne kroki. Każdy z nich był świętem, które pielęgnowaliśmy w naszych sercach. Każda chwila, nawet ta najbardziej zwykła, ma potencjał stać się fragmentem niekończącej się opowieści, którą przekażemy kolejnym pokoleniom.

Drogi czytelniku, może zastanawiasz się, dlaczego wybrałam ten dzień jako jeden z wyjątkowych w moim życiu? Odpowiedź jest prosta – bo uświadomił mi, że niezależnie od wieku, każdy z nas ma możliwość doświadczenia i bycia częścią czegoś nowego i cudownego. Niech ten rozdział, będzie przypomnieniem o tym, że najcenniejsze momenty w życiu, to te maleńkie, codzienne radości. Jesteśmy jak kronikarze, gromadzący te drobne, przelotne iskierki przeżyć, aby kiedyś móc je przekazać dalej. Niech one będą przewodnikiem dla serc i dusz kolejnych pokoleń, odzwierciedleniem życia, w którym każda chwila ma znaczenie, a uczucia nie są tylko przelotnymi iskrami, ale tworzą długotrwałe płomienie pamięci. Przywołujemy więc dni pełne śmiechu, pierwsze słowa, które stają się pieśniami i każdy krok, który wytycza nową ścieżkę.

W codziennej gonitwie, pełnej rozpraszaczy i niekończących się obowiązków, niech ten rozdział służy przypomnieniu, że to właśnie w takich momentach, jak roczek Maksymiliana, odnajdujemy esencję życia, która pomaga nam utrzymać kurs wśród burz zmienności. Zatrzymajmy się więc na chwilę, celebrowania, refleksji i dziedziczenia przeszłości w przyszłość, która jak zapewne się przekonamy, również przeminie w mgnieniu oka.

 Czy nie tak właśnie powinien wyglądać każdy roczek życia?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Smaki Kociewia w Zajeździe Gniewko

Natura kobiety rozkwita w ogrodzie.

Wczoraj to już historia, a jutro to tajemnica...