29 lat temu powiedzieliśmy sobie: Tak

 29 lat. To jedna z tych okrągłych rocznic, która powinna być hucznie świętowana. Przynajmniej w teorii. Kiedy jednak przychodzi czas podsumowań, okazuje się, że życie codzienne często przysłania nam te ważne chwile, a wspomnienia 29-letniej wspólnej drogi zdają się zanikać w natłoku obowiązków.

Chronologia wydarzeń najczęściej wypiera blask pięknych wspomnień. Wspomnienia, które są tak cenne, że warto je pielęgnować i celebrować, a nie tylko zamykać w folderze „przeszłość”. Dlaczego więc tak się dzieje, że w tym szczególnym dniu, kiedy to przecież wszystko się zaczęło, ci, którzy powinni świętować, pozbawiają się możliwości radości?

Nie oszukujmy się, życie bywa czasem przytłaczające. Nasz codzienny wir obowiązków, nieustanna troska o dzieci, dom i pracę sprawiają, że czasami zapominamy o tym, co najważniejsze – o sobie nawzajem. Mój mąż, rolnik z zamiłowaniem do pracy w polu, w natłoku codziennych zadań często nie przypomina sobie o tym, co radość przynosiła mu kiedyś. Liczą się krowy, plony i harmonogram. A my, ludzie, jesteśmy w tym wszystkim gdzieś na marginesie.

 Ale gdzie był mój mąż? Dzisiaj - Jak zawsze – z krowami. Z pewnością, gdybym wysłała mu wiadomość, by pamiętał o naszych latach razem, odpowiedziałby groźnym wejrzeniem stwierdzając, że dziś muszą być wykarmione, wydojone, i wszystko inne…

Nasz najstarszy syn i moja mama pamiętali o naszej rocznicy. Ich telefon był niczym promyk słońca w monotonii codzienności, ale kiedy spojrzałam na męża, który z zaangażowaniem dbał o bydło, poczułam tę znaną mi tęsknotę za uznaniem. W końcu, w jego oczach, krowy to nie tylko zwierzęta – to część naszej rodziny, nierozerwalnie związana z naszą codziennością.

Czasami, w naszym życiu, pojawiają się chwile, które zmuszają nas do refleksji nad tym, co w rzeczywistości jest istotne. 29 lat temu powiedziałam „tak” – nie tylko mojemu mężowi, ale także wizji wspólnego życia, marzeniom, które razem snuliśmy. Wydawało się, że to dopiero początek naszej przygody, w której razem zbudujemy wszystko: dom, rodzinę, pamiętne chwile. A jednak, po niemal trzech dekadach, mija ten dzień, a ja czuję… 

Na koniec powiem, że każdy z nas ma swoje dni, które mogą wydawać się szare i puste. Jednak kreując pozytywne zmiany w swoim życiu, możemy odczarować naszą codzienność. W końcu nie chodzi tylko o to, że powiedzieliśmy „tak”, ale o to, jak między sobą dalej budujemy i pielęgnujemy to „tak”. Razem, krok po kroku, z miłością i zrozumieniem, odnajdziemy pełnię życia, nawet wśród krowich dzwonków.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Smaki Kociewia w Zajeździe Gniewko

Natura kobiety rozkwita w ogrodzie.

Wczoraj to już historia, a jutro to tajemnica...