No a dzisiaj w Warszawie pada…


Dziś nie jest idealny dzień. Warszawa skryła się za szarym, deszczowym płaszczem, a deszcz stuka w okna wynajętego pokoju. Córka pojechała autobusem na Ochotę – mowa o zamiłowaniu do sztuki fotograficznej, które dopiero się rozwija. Ciemnia to miejsce, gdzie jej pasja zyskuje nowy wymiar, a dzisiaj ma okazję uczynić kolejne kroki w stronę swojego marzenia. W ciemni – miejscu, gdzie światło staje się sztuką, a chwile zamieniają się w niezatarte wspomnienia, a ja, wbrew planom, nie mogę się cieszyć spacerem po Parku Saskim.

Wczoraj, na szczęście, słońce świeciło pełnym blaskiem. Postanowiłam wykorzystać tę chwilę i wybrać się na Stare Miasto. I wiecie co? To był najbardziej udany spacer od dawna. Piękne, kolorowe kamienice, urokliwe uliczki, których każdy zakręt skrywała kawałek historii. Przy Syrence na rynku, przycupnęłam na chwilę, by uwiecznić ten moment na zdjęciu. Ta mała, brązowa rzeźba symbolizuje historię i tożsamość Warszawy, a ja poczułam, że jestem częścią tej opowieści.

Nie mogłam się oprzeć też pokusie skosztowania pierogów z Polki – najlepsze, jakie kiedykolwiek jadłam! Każdy kęs to czysta rozkosz, a smak był tak intensywny i tak bardzo polski. W takich chwilach doceniam, jak wiele piękna kryje się w prostych rzeczach. I chociaż dzisiaj za oknem pada, wczorajsze słońce i pierogi z Polki rozgrzewają mnie od środka.

I jeszcze ten szalik, okazyjny, z meczu LIGA NARODÓW – POLSKA PORTUGALIA z datą: Warszawa 12.10.2024. , który kupiłam dla córki. Zafascynowana piłką nożną, ma ogromny szacunek do drużyn i ich walki na boisku. To właśnie takie małe gesty, jak kupno szalika, tworzą międzypokoleniowe więzi. Oglądałyśmy mecz w telewizji, a choć nie mogłyśmy być na stadionie, to emocje, które towarzyszyły każdemu strzałowi, były nam bliskie.

Notabene, mieć widok na Stadion Narodowy, a jednocześnie obserwować mecz w telewizji – to jakby być z nogami zanurzonymi w teraźniejszości, a duszą tkać wspomnienia przeszłości. Wynik 3:1 – świetne strzały, wspólne radości i te marzenia na przyszłość, które razem budujemy.

Kiedy córka wróci z Ochoty, planujemy powrót do domu pociągiem. Tak, to będzie kolejna podróż na wspólnym szlaku, gdzie możemy dzielić się opowieściami i marzeniami, nawet jeśli za oknem wciąż pada deszcz. Wiem, że w jej oczach błyszczy pasja i radość, a każdy dzień, niezależnie od pogody, jest nową kartą w naszej wspólnej historii.

 W takich momentach uświadamiam sobie, że nawet deszczowe dni mają swój urok. To one sprawiają, że słoneczne chwile stają się jeszcze bardziej cenne. Czasem warto po prostu usiąść, napić się herbaty i zanurzyć w myślach, a kiedy deszcz ustanie, wyjść na świat z gotowością na nowe przygody i nowe wspomnienia. Bo przecież życie jest jedną wielką opowieścią, a każda chwila dodaje jej koloru.

 

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Smaki Kociewia w Zajeździe Gniewko

Natura kobiety rozkwita w ogrodzie.

Wczoraj to już historia, a jutro to tajemnica...