Moje życie przed 50-tką

 

Kiedy myślę o swoich latach przed pięćdziesiątką, widzę kalejdoskop różnych ról, które przyjmowałam z pełną determinacją i pasją. To właśnie w tym okresie nauczyłam się, jak ważne jest, aby być elastycznym i otwartym na zmiany. Każda moja praca była dla mnie nie tylko źródłem dochodu, ale także cenną lekcją życia i możliwościami rozwoju.

 Zacznę od czasów, gdy byłam młodą, pełną energii pielęgniarką dyplomowaną. Praca w Akwizycji w Gdańsku była dla mnie pierwszym krokiem w dorosłe życie. Miałam wtedy dwadzieścia lat i zapał do działania. Codziennie uczyłam się nie tylko o sprzedaży, ale także o ludziach – ich pragnieniach, potrzebach i emocjach. To doświadczenie nauczyło mnie, jak ważne jest budowanie relacji z innymi, niezależnie od kontekstu.

 Po kilku latach przeniosłam się do Oddziału Chirurgicznego w Tczewie. Tam na nowo odkryłam, co to znaczy być odpowiedzialną za drugiego człowieka. Pielęgniarstwo to nie tylko zawód, to powołanie. Każdego dnia miałam do czynienia z pacjentami i ich bliskimi w trudnych momentach ich życia. To nauczyło mnie empatii, cierpliwości i siły – cech, które towarzyszą mi do dziś.

 Dalsza przygoda z pracą zawodową zaprowadziła mnie do okienka Poczty Polskiej w Pruszczu Gdańskim. Mogłabym pomyśleć, że to dla mnie kolejny etap, choć z pozoru odmienny. I znów nauczyłam się czegoś nowego – organizacji, zarządzania czasem i jeszcze większej otwartości na ludzi. Każdego dnia miałam szansę spotkać nowe twarze, usłyszeć historie, które wzbogacały moje życie.

 W wieku 24 lat stałam się żoną rolnika i przeniosłam się na wieś. Tam, na Kociewiu, odnalazłam nowe wyzwania. Życie na wsi to nie tylko sielski obrazek, ale także ciężka praca. Zostałam mamą czterech synów i najmłodszej córki. Rola matki niosła ze sobą nowe obowiązki, lecz przyjęłam je z uśmiechem na ustach. Miałam swoje marzenia, a każde dziecko było dla mnie nową inspiracją do działania.

Bycie żoną rolnika to kolejna płaszczyzna życia, która nauczyła mnie ogromnej siły i samodzielności. Musiałam dostosować się do życia w zgodzie z naturą, uczyć się dostępnych zasobów, podejmować decyzje, które wpływały na naszą rodzinę. Zrozumiałam, że niezależnie od okoliczności, nigdy nie mogę bać się pracy.

 Wszystkie te doświadczenia ukształtowały mnie, czyniąc silniejszą kobietą. Życie przed pięćdziesiątką było jak mozaika, pełna kolorów, kształtów i niespodzianek. Dlatego dziś, z pełnym przekonaniem, mogę powiedzieć – każda praca, każda rola, każde wyzwania, którym przyszło mi stawić czoła, były dla mnie nie tylko obowiązkiem, ale także największym nauczycielem.

 Chcę, abyś wyniosła z mojego wycinka życia, takie przekonanie, że warto podjąć ryzyko, otworzyć się na nowe możliwości i nie bać się pracy. “Kobieta pracująca” to taka, która potrafi odnaleźć sens i radość w tym, co robi. I choć na drodze pojawią się przeszkody, to z każdej takiej sytuacji możemy wynieść ważną lekcję, która uczyni nas silniejszymi.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Smaki Kociewia w Zajeździe Gniewko

Natura kobiety rozkwita w ogrodzie.

Wczoraj to już historia, a jutro to tajemnica...