Powoli wracam do siebie
Życie potrafi zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie. Przed operacją kręgów szyjnych wydawało mi się, że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. A jednak, kilka tygodni później, znalazłam się w zupełnie innym miejscu, w którym każda chwila stawała się nową lekcją doceniania. Chociaż operacja przyniosła nadzieję na lepsze jutro, momenty powrotu do siebie przypominały raczej mozolne wchodzenie po schodach niż radosne bieganie na nowo odkrytych łąkach. Dwa tygodnie po zabiegu ściągnięcie szwów było dla mnie symbolicznym momentem – to była jakby zapowiedź nowego początku. Gdy ściągnięto mi szwy pooperacyjne, poczułam, że to początek nowej drogi. Zerknęłam w lustro i dostrzegłam siebie – osłabioną, ale jednak pełną determinacji. Miałam na sobie ślady bólu, zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego, ale czułam, że nadszedł czas, by powoli podnosić się z tej niepewności. Czułam ulgę, ale także niepewność, ku czemu zmierzam. Szwy zniknęły, ale ból i ograniczenia pozo...