Święta, święta i po świętach…
Każdy z nas ma swoje ulubione świąteczne wspomnienia, które wywołują ciepło w sercu. Jednak wigilia to dla mnie zawsze moment wyjątkowy, pełen magii i rodzinnej atmosfery. W tym roku, mimo że Wigilię spędzaliśmy w kameralnym gronie, święta miały smak prawdziwego szczęścia. Zaczęło się od wspólnego kolędowania, podzielania się opłatkiem i składania życzeń. Byliśmy tylko we trójkę – ja, mój mąż i nasza córka. W tle cicho brzmiały tradycyjne kolędy, a na stole pyszniły się tradycyjne potrawy. Grzybowa zupa, pierogi z kapustą, ryba po grecku... Każdy kęs przypominał mi o tym, że prawdziwe oblicze świąt kryje się nie w przepychu, a w prostocie rodzinnych tradycji. I tak, mimo że Wigilia była skromna, jednocześnie niosła ze sobą ogromne emocje. Jednak to, co wydarzyło się następnego dnia, 25 grudnia, przewyższyło wszystko, co moglibyśmy sobie wtedy wymarzyć. Cisza poranka przerywana była dźwiękiem telefonu, a serca biły mocniej, gdy...